Iwona & Jarosław | Reportaż ślubu


Trzy miesiące bez zdjęć były naprawdę ciężkie. Ostatni reportaż miałam w 32 tygodniu ciąży, był to Chrzest Święty Frania, upał 30 stopni co odczuwałam podwójnie z wielką piłką na czele. Reset był mi potrzebny, a chociażby dlatego aby nauczyć się nowego życia jako mama. Może nie każdy wie o czym mówię, ale 18 sierpnia zostałam mamą i chociaż pracowałam ile czułam się na siłach, nie żałuję. Przerwy też nie żałuję mimo, że bardzo tęskniłam za wychodzeniem do ludzi. Miałam taką cudowną okazję w październiku i chwała Bogu za to, że wzięłam to zlecenie w marcu, kiedy jeszcze nie byłam na tyle świadoma ile maluszek potrzebuje uwagi. Ale mój syn od początku był dla mnie bardzo łaskawy, dawał mi tyle snu ile potrzebowałam, a to było najważniejsze.
Iwony i Jarosława aż do tamtego dnia nie poznałam, spotkaliśmy się w dniu ślubu. Z reguły wcześniej spotykam się z moimi parami, ustalamy wszelkie szczegóły, teraz los chciał inaczej i to wcale nie było złe. Iwona, bo to z nią miałam ciągły kontakt od razu wypytała o wszystko, co tylko chciała wiedzieć i podeszłyśmy to tego zadaniowo. Było tak jak być powinno. Nie przewidzieliśmy jedynie korków na trasie toruńskiej, ale i to nie przeszkodziło w ich pięknym dniu. Pan Młody o mały włos się do nas nie spóźnił, pominęliśmy kilka elementów reportażu, ale to też nie szkodzi! Tego dnia liczyli się ONI i ich uczucie. A uwierzcie mi, że uczucie mają ogromne. Jak tylko Jarosław przekroczył próg mieszkania Iwony uderzyła we mnie ich fala. Ten dzień był cudowny. Również cudownie było wyrwać się na chwilę i po raz pierwszy odkąd mam młodego. Myślami wracam do dnia Iwony i Jarosława i od razu się uśmiecham :) 
Sami zobaczcie! 




































Komentarze

Popularne posty